Z Dorotą Nowakowską, Brand Managerką Marki Żywiec, rozmawiamy o Męskim Graniu, jego fanach i artystach biorących udział w projekcie.
Zajmujesz się Męskim Graniem już od dłuższego czasu i to był jeden z elementów, który zachęcił cię do pracy w Grupie Żywiec. Czy to prawda?
Tak, to prawda. Mogę powiedzieć, że Męskie Granie odkryłam jeszcze z perspektywy konsumenta, który po prostu zakochał się w tym wydarzeniu i dostrzegł jego piękno. Kupiłam bilety na Warszawski koncert w 2017 roku, wyszłam oczarowana z chęcią tworzenia tego wydarzenia, a od października 2018 mam przyjemność osobiście uczestniczyć w jego powstawaniu. To była jedna z głównych przyczyn, dla których zdecydowałam się rozpocząć moją historię w Grupie Żywiec i bardzo się cieszę, że mi się to udało. Z roku na rok, z miesiąca na miesiąc jeszcze bardziej zakochuję się w tym projekcie i jestem bardzo szczęśliwa, że mogę dołożyć do niego swoją cegiełkę.
A jak to się wszystko narodziło? Skąd koncepcja na Żywiec Męskie Granie?
Męskie Granie zaczęło się jako jedna z inicjatyw, jeden z projektów marki Żywiec. Trzynaście lat temu marka Żywiec przeprowadziła kampanię pod szyldem autorytetów, w której brało udział wielu artystów, dziennikarzy i generalnie osób które reprezentują sobą pewne wartości. Do tego projektu został zaproszony między innymi Wojciech Waglewski, który reprezentował świat muzyki. Po pewnym czasie z tej kolaboracji powstało Męskie Granie. Wojtek Waglewski akurat tego roku wydał płytę pod tytułem Męska Muzyka, która była inspiracją, jeśli chodzi o nazewnictwo całego projektu. Głównym singlem tej płyty była piosenka „Wszyscy muzycy to wojownicy”, która później została pierwszym hymnem Męskiego Grania. Co bardzo ciekawe i mało osób o tym wie, a Wojtek czasem o tym wspomina, to fakt że pierwotny tytuł tego singla to „Wszyscy artyści są zajebiści”.
Co ciebie najbardziej fascynuje w tym przedsięwzięciu?
Szczerość, autentyczność, prostota komunikacji. To, że cały koncept bazuje na bardzo prawdziwych emocjach, nie staramy się nic udawać, tylko faktycznie, szczerze chcemy rozwijać się muzycznie, chcemy dostarczać zupełnie nowych doznań, interpretacji. Mam wrażenie, że udaje nam się to całkiem dobrze. Potwierdza to grono fanów, które z roku na rok się powiększa, które zawiesza wszelkie systemy sprzedaży biletów – bilety wyprzedają się w kilka minut i z roku na rok ten czas jest coraz krótszy.
Czy jak patrzysz na to z perspektywy czasu to Męskie Granie miało wpływ na artystów i na zainteresowanie polską muzyką w ogóle?
Tak. I tu też bardzo chętnie wracam do pewnego artykułu Gazety Wyborczej, który powstał przy okazji dziesiątej edycji Męskiego Grania, artykułu, z którym absolutnie nie mieliśmy nic wspólnego, a gdzie zostało powiedziane wprost, że Męskie Granie wpłynęło na realny rozwój polskiej sceny muzycznej i faktycznie dość mocno ją zmieniło. Było nam bardzo miło i byliśmy autentycznie zaskoczeni czytając go, bo było to bardzo obiektywne opracowanie, z którym nie mieliśmy nic wspólnego. Od zawsze staraliśmy się dawać szansę młodszym muzykom, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki na scenie, czy to kiedyś przez koncept jakim było Nowe Męskie Granie (w którym między innymi główną nagrodę wygrał Tomasz Organek, który potem założył zespół Organek, a potem był w Orkiestrze) czy później, poprzez konkurs jakim było Męskie Granie Young, gdzie daliśmy 7 młodym zespołom szansę zagrania koncertów podczas Męskiego Grania, a 2 młodym zespołom możliwość nagrania profesjonalnego teledysku poprzez konkurs Papaya Young Directors. Wierzymy w młodych, polskich artystów i staramy się im pomóc na miarę naszych możliwości.
Wszyscy na pewno są ciekawi co dzieje się na zapleczu Męskiego Grania? Co dla ciebie jest kluczowym elementem tego backstage?
Myślę, że takim podstawowym i najważniejszym elementem są ludzie. I to ludzie rozumiani bardzo wielorako. Z jednej strony ludzie w postaci całej ekipy, która tworzy Męskie Granie, to są naprawdę fascynaci muzyczni, którzy wierzą w projekt, którzy poświęcają się mu bezgranicznie, którzy chcą dla niego jak najlepiej. A z drugiej strony są to ludzie w rozumieniu samych artystów, z którymi współpracujemy. Bez artystów nie byłoby Męskiego Grania. Z artystami pracuje nam się rewelacyjnie, dajemy im bardzo dużą wolność twórczą i możliwość wyrazu siebie i swoich poglądów, nie wnikamy w to i nie chcemy tego w żaden sposób cenzurować. Artyści też mają szansę rozwijać to wydarzenie i faktycznie dokładają do niego siebie, swoje własne emocje i dzięki temu też się tak mocno rozwijamy, powstają rewelacyjne projekty oraz nietuzinkowe kolaboracje muzyczne. Takim założeniem od początku też była Męskie Granie Orkiestra, która ma łączyć artystów reprezentujących bardzo różne style muzyczne tworząc nietypowe kolaboracje i często dając bardzo zaskakujące efekty. No i trzecim ludzkim filarem, który warto wyszczególnić są nasi fani, bez których Męskiego Grania by nie było, którzy nadają kolorytu temu wszystkiemu. Mamy świadomość, że wiele osób jest z nami od samego początku, ale wydarzenie dynamicznie się rozwija, jest to coś niezmiernie zaskakującego, rosną nowe pokolenia, na koncertach co roku widać coraz młodszych fanów. Polska muzyka jest dla nich czymś coraz bardziej interesującym – to nie jest żaden obciach, tylko faktycznie młodzi coraz chętniej słuchają polskiej muzyki i coraz chętniej wracają też do korzeni polskiej muzyki, a my bardzo cieszymy się, że są również z nami.
Ile osób pracuje na zapleczu Męskiego Grania?
To zależy kiedy 🙂 Mamy grupę kilkunastu osób, która rozwija projekt na stałe, współpracujemy też z kilkoma agencjami, które pomagają nam w wykreowaniu całego wydarzenia, zwłaszcza podczas premiery lub koncertów ta grupa osób znacznie się poszerza – przy okazji jednostkowego koncertu w ramach całego backstage tych osób jest nawet kilkaset, ponieważ wiadomo, że to jest bardzo duże przedsięwzięcie.
Myślicie już o kolejnej edycji?
Oczywiście! De facto każda nowa edycja Męskiego Grania zaczyna powstawać tuż po zakończeniu tej poprzedniej także bardzo intensywnie nad nią pracujemy i zobaczymy jaką będzie mogła ona przybrać formę.
Dziękujemy za rozmowę!