Z Krzysztofem Wojtankiem, kierownikiem ds. BHP, rozmawiamy o zobowiązaniach ratujących życie, szkoleniach dla kierowców oraz danych, które wpływają na bezpieczeństwo na co dzień.
Jak wyglądają podstawowe reguły dotyczące prowadzenia samochodów firmowych w Grupie Żywiec?
W trosce o pracowników Heineken kilka lat temu wprowadził 12 zobowiązań ratujących życie na bazie obszarów, gdzie najczęściej dochodziło do wypadków śmiertelnych i ciężkich. Dotyczyły one w większości pracowników produkcji, ale spośród nich 5 ma związek z wykorzystywaniem samochodów służbowych. Wcześniej był to po prostu zbiór zasad przygotowanych, ogłoszonych i wprowadzonych w życie, ale od niedawna to pracownicy zobowiązują się do tego, że będą ich przestrzegać. Każdy pracownik musi odbyć szkolenie dotyczące tych zagadnień, w którym ma jasno sprecyzowane, co powinien, a czego nie powinien robić w danej sytuacji.
Zobowiązania ratujące życie dotyczące kierowania pojazdami to:
- Bądź trzeźwy i wolny od wpływu substancji odurzających
- Koncentruj się na jeździe i trzymaj obie dłonie na kierownicy
- Zapinaj pasy lub zakładaj pełny kask (są kraje gdzie przedstawiciele handlowi Heinekena poruszają się na skuterach, a zasady są uniwersalne dla całego świata)
- Prowadź z bezpieczną prędkością
- Wykorzystuj pojazdy i urządzenia zgodnie z posiadanymi uprawnieniami
Promujemy też 13. uniwersalne zobowiązanie, aby zawsze reagować, jeżeli jest niebezpiecznie, żeby przerywać pracę swoją lub współpracowników, jeżeli dana sytuacja czy czynność może być dla nich zagrożeniem. Dość często jest to stosowane w browarach, jednak stosunkowo rzadko ma to przełożenie na codzienną eksploatację samochodu. Niemniej jednak takie zobowiązanie też jest dla nas ważne i pamiętajmy o nim na co dzień.
W jaki sposób użytkownicy floty firmowej są przygotowywani do wykonywania swoich obowiązków?
Po rozpoczęciu pracy każdy pracownik powinien przejść szkolenie teoretyczne w postaci bloków szkoleniowych złożonych z kilku- czy kilkunastominutowych filmów. Później po okresie próbnym zapraszamy każdego naszego kierowcę na praktyczne szkolenia, które odbywają się już od 2014 roku na torze Skody w Poznaniu i podzielone są na dwa etapy, po kilka godzin jazdy każdy.
W pierwszej części stawiamy na kwestie związane z jazdą po mieście – naszych pracowników czeka przejazd z instruktorem, który wskazuje elementy wymagające poprawy. W tej pierwszej części mamy też symulatory dachowania i zapiętych pasów, w które jest wyposażona szkoła jazdy w Poznaniu, we wnętrzu pojazdu odbijają się wówczas maskotki i piłeczki. Wiele razy widziałem kierowców wychodzących z symulatorów, którzy wracając do swoich aut natychmiast porządkowali wnętrze chowając wszystkie niepotrzebne rzeczy do bagażnika – na co dzień nikt nie myśli o tym, jakie mogą one stanowić zagrożenie! Mamy też naukę wielu przydatnych umiejętności na torze treningowym, między innymi hamowanie awaryjne na suchym i na mokrym podłożu, wyprowadzenie samochodu z poślizgu, slalom, itp.
Drugi blok szkoleniowy to już jest cały dzień jazdy na torze, w którym stawiamy przed naszymi kierowcami bardziej skomplikowane zadania. Podobnie jak w pierwszej części mamy tu wychodzenie z poślizgu na prostym odcinku, ale również na okręgu, czyli prowadzący zmaga się z nadsterownością i podsterownością samochodu, jest wychodzenie z poślizgu na zakręcie z górki, co może się przydać np. na rozjazdach na autostradach. Dodatkowym celem tego szkolenia jest pokazanie, że wszystkie drobne elementy mają znacznie – przekraczanie dopuszczalnej prędkości, brak kontroli nad samochodem czy rozproszenie uwagi w postaci telefonu w czasie jazdy, powoduje, że samochód zatrzymuje się dużo później i dalej niż zakładaliśmy. Jest to bardzo praktyczne i brutalne zderzenie z mniemaniem o swoich umiejętnościach w takich sytuacjach kryzysowych, które mogą pojawić się na drodze. Wszystko w zaaranżowanych, bezpiecznych i kontrolowanych warunkach. To są szkolenia, które dają bardzo dużą wartość, jeżeli chodzi o poprawę bezpieczeństwa jazdy, bo żadna teoria nie uczy tak jak praktyka.
W jaki sposób Grupa Żywiec kontroluje zachowanie swoich kierowców na drogach?
Od 2016 roku wszystkie nasze samochody służbowe wyposażone są w urządzenia telemetryczne, które na bieżąco monitorują parametry jazdy, takie jak prędkość, zapięcie pasów, nacisk na pedał gazu, hamulca, obroty, zużycie paliwa i inne – dzięki temu zbieramy dane do analizy stylu jazdy naszych pracowników. Informacje służą jako materiał do przygotowania zakresu szkoleń jak również do cyklicznych rozmów przełożonych z poszczególnymi pracownikami.
Przez kilka lat po wprowadzeniu telemetrii dla wszystkich pracowników sprzedaży, którzy korzystali z samochodów służbowych, te dane były wpięte w ich system premiowy, gdzie stanowiły około 1/5 całkowitej punktacji, na równi z zadaniami ściśle związanymi z pracą, takimi jak wyniki, czy dbanie o jakość i ekspozycję w sklepach. Jako że rywalizacja zawsze była zacięta, to styl jazdy miał duże znaczenie dla końcowych rezultatów.
Od przyszłego roku chcemy stworzyć osobny system, odcięty od tematów sprzedażowych, dla użytkowników samochodów służbowych ze wszystkich działów, nie tylko ze sprzedaży, ale też z biura, wsparcia, browarów. W ten sposób chcemy z jednej strony zaangażować wszystkich w konkursy z nagrodami, ale z drugiej w ramach organizacji całościowo pracować z tymi osobami, które wymagają poprawy, aby ich parametry jazdy uległy poprawie.
Jak pracownicy oceniają te działania?
Na początku, gdy Telematics wchodził do użytku pojawiały się głosy, że będzie to ograniczało pracowników, że moduły GPS będą używane do śledzenia pracowników, także w czasie kiedy nie pracują, ale umiejętnie prowadzona polityka firmowa w tym zakresie spowodowała, że teraz kierowcy, podobnie jak my, doceniają wartość bezpieczeństwa za kółkiem.
Liczby mówią same za siebie – nasi kierowcy mieli w latach 2010-2013 kilkadziesiąt wypadków rocznie i to skłoniło nas do zajęcia się tym tematem, teraz od 3 lat nie mamy na koncie wypadku komunikacyjnego z winy naszych pracowników. Oczywiście zdarzają się sytuacje, że nasi pracownicy są poszkodowani w czasie wypadków, kiedy zostają najechani, uderzeni z boku, z tyłu, zdarzają się też sytuacje, kiedy nasi pracownicy przez nieuwagę powodują kolizję, np. najeżdżają na tył poprzedzającego pojazdu, są to jednak pojedyncze przypadki w skali roku i nie powodują obrażeń.
Każda taka sytuacja musi być zgłoszona i podlega później dogłębnej analizie zakończonej wnikliwym raportem tak, by wskazać i w miarę możliwości wyeliminować przyczyny takich zdarzeń, by nie dochodziło do nich w przyszłości. Każde takie wydarzenie generuje tzw. safety alert wysyłany do wszystkich ze zwięzłym opisem tego co się stało i dlaczego, ale także jakie można wyciągnąć z tego wnioski i zalecenia na przyszłość. Dzięki temu wszyscy uczymy się na błędach i wdrażamy odpowiednie procedury, by im zapobiegać na ile to możliwe.
Dziękujemy za rozmowę!