Jak to jest zrobić wielkie święto piwa w małym mieście? Browar Zamkowy Cieszyn coś o tym wie, a miejscowi i przyjezdni nie mogli narzekać na brak atrakcji.
Tegoroczną Cieszyńską Jesień Piwną można śmiało nazwać festiwalem piw rzemieślniczych, jednak takim z mniej specjalistyczną otoczką. Mogli się tu odnaleźć zarówno fani małych browarów jak i osoby, które przyszły przyjemnie spędzić chwilę wolnego czasu. Mogę dodać od siebie, że ja, beer geek z krwi i kości spędziłem tam dwa dni z moją dziewczyną, absolutnie niezainteresowaną piwną rewolucją. I oboje bawiliśmy się świetnie.
W piątek, zaraz po otwarciu bram ludzi było niewielu. Nic dziwnego, była godzina 15 w dzień roboczy. Na spokojnie przyglądałem się stoiskom browarów. Przyzwyczajony do rozmachu innych festiwali piwnych wypatrywałem premier, piw leżakowanych lub takich z ciekawymi dodatkami. Nie zawiodłem się! Przyznam, że wręcz dałem się zaskoczyć różnorodnością. Nie zawiódł także Browar Zamkowy. Każdy zamek musi mieć Białą Damę, a Cieszyn swoją uwarzył. Użycie ziół, między innymi krzewu akacji zamiast chmielu było ciekawym pomysłem i piwo ze swoim szorstkim, wkręcającym się w język smakiem zdecydowanie wyróżniało się na tle konkurencji.
Jak już wcześniej wspomniałem, nie samym piwem Cieszyn żyje. Podczas festiwalu można było zwiedzić browar w asyście przewodnika, który zna każdy centymetr terenu. Dobrze było poznać trochę miejscowej historii, jednak chyba jeszcze ciekawsza była możliwość zobaczenia otwartej fermentacji, tanków czy wreszcie beczek po Bourbonie, w których waniliowego smaku nabiera Cieszyński Porter. Muszę przyznać, że tak dobre poznanie najbardziej zróżnicowanego pod względem ilości warzonych styli browaru w Grupie Żywiec było świetnym przeżyciem szczególnie, że jestem praktykantem. Dzięki takim wyjazdom lepiej poznaję firmę, widzę proces warzenia piwa „od kuchni”, ale także rozwijam się jako świadomy konsument piwa. Dam Wam jednak radę. Jeśli kiedykolwiek zechcecie także zwiedzić Browar Cieszyn, uważajcie na głowę. Drzwi są niskie, a stropy twarde.
Jeszcze więcej atrakcji czekało na festiwalowiczów wokół browaru. Było regionalne rękodzieło, były foodtrucki, były nawet oscypki z grilla. Ale najciekawsze rzeczy działy się na scenie i przed nią. Piwne gry i zabawy, podobno jak co roku, zebrały masę uczestników. Na scenie przedstawieni zostali także laureaci Konkursu Piw Domowych oraz Konkursu Piw Pracowniczych, ale o tym innym razem.
Jeśli miałbym podsumować Cieszyńską Jesień Piwną jednym słowem, byłoby to zdecydowanie: warto! Wydarzenie zorganizowane jest z dużym rozmachem, ale zachowuje przy tym fantastyczną atmosferę. To ciekawe miejsce zarówno dla fanów piwnej rewolucji jak i tych chcących po prostu spędzić przyjemnie chwilę wolnego czasu. Sam Cieszyn to świetne miejsce na wakacyjny wypad. Gdzie nie spojrzeć, tam góry; gdzie nie oddychać, tam doskonałe powietrze. A Cieszyńska Jesień Piwna to najlepszy moment, by z tych uroków skorzystać.